Pojazdów miałem kilka a zaczynałem od poczciwej Syreny 104. Była ona zakupiona przez ojca, ale ponieważ nie bardzo się czuł pewnie w tym pojeździe głównie ja go użytkowałem. Na niej z resztą miałem pierwszy wypadek - wpadłem do rowu po awarii tylnego koła. syrenę naprawiono, ale na tyle niedbale, że po 3 latach zaczęły wypadać pierwsze dziury w karoserii. Z czasem doszło do tego, że dziurawa była coraz bardziej i na koniec nie bardzo było jak zamykać drzwi. Na szczęście kontrole drogowe były wówczas dość rzadkie i udawało się jeździć aż zakupiłem nową karoserię. Może to niezbyt ścisłe, bo w sumie to kupiłem całą Syrenę 101, która miała pudło zachowane w doskonałym stanie. Pracowałem wówczas w Radziszowie i tam postawiwszy obok siebie oba pojazdy przełożyłem co się dało ze starej 104 do jeszcze starszej 101! Była to dość ciężka praca bo musiałem przełożyć silnik, skrzynię biegów, wykonać cały układ hamowania, oświetlenia i oczywiście wyposażenie wnętrza. W końcu się to udało i Syrena wyjechała na drogę. Nie pamiętam tylko jak udało mi się załatwić dokumenty, ale udało się i jakiś czas poruszaliśmy się tym pojazdem.